Łukasz Namysłowski Łukasz Namysłowski
341
BLOG

Żywy przekaz od Mistrza do ucznia – siła życiowa Buddyzmu.

Łukasz Namysłowski Łukasz Namysłowski Kultura Obserwuj notkę 3

Od wczesnych lat młodzieńczych cieniem kładła mi się wiedza o inkwizycji oraz wyprawach krzyżowych na naszej rodzimej wierze. Złożyło się to z młodzieńczym buntem oraz raczej ateistyczną rodziną. No i byłem ateistą.

Po zażyciu dość sporej dawki LSD w młodym, bo 18 roku życia coś mi się „przestawiło”. Odkryłem, że przeraża mnie sama myśl o śmierci oraz niewiadoma jaka się za tym kryje. Od tego czasu LSD już nie wziąłem, ale był to swoisty wytrych do mojej „duchowości”.

/Być może ktoś napisze, że jest to fundament mojej religijności, ale od tego czasu upłynęło długie 16 lat i wszystkie opary LSD już dawno z mego mózgu wyparowały./

To tyle tytułem wstępu. Wracając do tematu, wcale niedawno obejrzałem dokument, który spowodował, że z jakiegoś powodu odetchnąłem z ulgą. Był to dokument o Ewangelii Judasza. Jakoś od lat gdy myślałem o historii związanej z Judaszem, oraz zakładając że Chrystus osiągnął jednak wysoki poziom duchowy, nie bardzo mi się to wszystko „kleiło”. bo niby osoba potrafiąca chodzić po wodzie oraz przemieniać wodę w wino nie znała myśli jednego z najbliższych uczniów swoich?

Już u zarania chrześcijaństwa jest niezły „bałagan”. Jak się dowiadujemy, było o wiele więcej Ewangelii, tylko że protoplasta kościoła chrześcijańskiego z tylko sobie znanych pobudek postanowił wybrać cztery z nich, resztę niszcząc. Jak bardzo różni się to od „początków” Buddyzmu. Budda miał bardzo wielu oświeconych uczniów /500 Arhatów/, poza tym wskazał na pierwszego sukcesora jego nauk, Mahakasjapę, któremu przekazał całą istotę Buddyzmu, przekazywaną „poza słowem i pismem”. Tą istotą jest Serce Oświecenia /brzmi jak frazes, ale chodzi o ukazanie Natury Rzeczywistości, Jej Takości/.l dzięki temu żywemu przekazowi, wszystkie tradycje Buddyzmu po dziś dzień są autentyczne i zawierają Błogosławieństwo Linii Przekazu, bez którego nie można osiągnąć celu ścieżki. To błogosławieństwo jest siłą życiowa przekazu Nauk Buddy. Gdy ktoś sam, na własną rękę rozpoczyna jakiś trening, mówi się, że jest to podobne do wyciskania oleju z piasku. Dlatego niezmiernie ważne jest podążać za linią, oraz nauczycielem, który nie „złamał” swoich ślubów, oraz otrzymał pełen przekaz od swojego nauczyciela. Nie koniecznie musi być „oświecony”, ale musi posiadać „prawo” do nauczania.

Myślę, że jest to jeden z powodów, dlaczego Buddyzm zachował istotę nauk po dziś dzień. Nigdy nie mogłem pojąć, jak ktoś, kto wierzy w Boga, który jest Miłością, Przebaczeniem, może zabijać w Jego imię niewiernych? Jak osoba, która urzeczywistniła nauki Chrystusa w swoim sercu może skrzywdzić choćby muchę? 

Niestety po latach dotarło do mnie, że także wielu Buddystów w historii „splamiło” sobie ręce. Przykładów jest sporo.  Lecz w takich sytuacjach staram się dociec kto i dlaczego. Z tego powodu praktykuje w Linii Karmapów, którzy zawsze stronili od polityki, przedkładając nad nią trening medytacyjny. Religia i polityka zbyt często szły z sobą w parze w historii, dlatego JŚ Karmapa prosił swoich uczniów aby się tym tematem nie zajmować. Tylko szczerze praktykować dla pożytku wszystkich czujących istot.

W mojej Linii przekazu jako niedościgniony ideał podawany jest zawsze  Dzie Milarepa, który całe życie spędził na surowej ascezie oraz nieprzerwanej medytacji w górskich pustelniach w Himalajach. Okryty jedynie skrawkiem bawełnianego szala praktykował niestrudzenie dniami i nocami. I we współczesnych czasach takie osoby się zdarzały /np. poprzednia inkarnacja Kalu Rinpocze/. To nie są bajki. Ale takiej praktyki nie można rozpoczynać na „własną rękę”.

Do właściwego prowadzenia ucznia, oceny jego postępów niezbędny jest nauczyciel /Guru w sanskrycie/. Bez tego przewodnictwa na pewno pogubimy się. Tylko ktoś, kto sam przeszedł ścieżkę, może prowadzić nią kogoś innego. Ślepiec ślepca tylko w jakąś kabałę wpakuje. To bardzo istotne.

O relacji Guru - uczeń już wcześniej pisałem, więc nie będę się powtarzał. Mam nadzieje, ze nikt nigdy nie zdoła trwale zniszczyć choćby jednej strony sutry, tylko z tego powodu, że mu się nie podoba co na niej jest zawarte /ani z żadnego innego powodu/. Ale nawet jeżeli do tego dojdzie, mam nadzieję, że żywy przekaz Nauk Buddy będzie trwał aż do samego końca Samsary!
 

mam 34 lata. jestem praktykujacym buddystą. Moja główna zasadą jest zaangazowanie społeczne i rozwój osobisty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura